Weekend upłynął na zlewaniu, filtrowaniu, odsączaniu, mieszaniu i tego typu czynnościach. Koniec końców moje nalewki wylądowały w butelkach i za kilka lub kilkanaście miesięcy będą gotowe :)
W tym roku pierwszy raz w życiu zabrałem się za przygotowanie nalewek. Efekty jak na razie są co najmniej bardzo obiecujące. Przekonałem się też, że domowej roboty alkohole uczą człowieka ogromnej cierpliwości. W kuchni zwykle staram się robić rzeczy szybkie, proste i przyjemne, dlatego przygotowanie nalewek jest dla ciągle dużym wyzwaniem – tutaj po prostu nie ma drogi na skróty.
Nalewka czereśniowa
Nastawiona najwcześniej ze względu na wcześnie przypadający sezon na czereśnie. Udała się znakomicie i pomimo degustowania niewielkich ilości na pewno nie dotrwa do zimy ;( Za to w przyszłym roku zrobię jej zdecydowanie więcej. Co istotne, nalewka ta zyskała najlepszy smak i aromat po ok. dwóch miesiącach od zabutelkowania.
Nalewka z czerwonych porzeczek
Właśnie w ten weekend połączyłem część alkoholową z częścią słodką i zlałem do butelki. Zdaniem ekspertów potrzebuje teraz minimum trzy miesiące, aby ujawniły się jej najlepsze cechy. Już teraz ma niesamowicie porzeczkowy zapach – rewelacja. W smaku zdecydowanie wytrawna i kwaskowata. Na razie nieco zdominowana przez alkohol, ale mam nadzieję, że z biegiem czasu zyska w pełni harmonijny smak.
Orzechówka z zielonych orzechów
Najbardziej intrygująca z przygotowanych do tej pory nalewek. Zielone orzechy zebrane w sierpniu w krótkim czasie zamieniły zawartość słoja w czarną breję i wyglądało to mało apetycznie. Kiedy odsączałem alkohol w słoiku zostało coś jakby fusy z czarnej herbaty i generalnie nie do końca przypominało to orzechy – ani wyglądem, ani smakiem, ani zapachem. Po połączeniu alkoholu z syropem cukrowym jest jednak pierwszy promyk nadziei, po spróbowaniu odrobiny w pierwszej sekundzie niewiele się dzieje z kubkami smakowymi, jednak już chwilę później w ustach pojawia się przyjemny, wyraźnie orzechowy posmak. To bardzo dobrze wróży temu trunkowi i daje zapowiedź, że będzie on dostarczał wielu wrażeń… za jedyne 12 miesięcy. Tyle bowiem powinna dojrzewać zabutelkowana nalewka orzechowa.
Co dalej?
Już zacieram rączki na myśl o rychłym pojawieniu się w sklepach pigwy!!! To najprawdopodobniej będzie moja ostatnia sezonowa nalewka w tym roku – przed świętami pomyślę też o nalewce kawowo-pomarańczowej, która była moją zeszłoroczną rewelacją.
witaj.ja w tym roku odkryłam przepis na żenichę i na nalewkę farmaceutów ta ma piekny kolor zapach niezbyt ale smak powala. Natomiast żenicha prezentuje całkiem nieżle….co smaku chyba też będzie dobra…..ale tak jak pisałeś trzeba cierpliwości.. Pozdrawiam
O i jeszcze przydałby się przepis na szlachetną nalewkę jaką jest dereniówka:-)
Przydałby się dobry przepis na nalewkę aroniową… akurat zaczyna się sezon ;-)
Mam w planach ten przepis! :D
Byłoby dobrze dostać jakiś sprawdzony przepis na aroniówkę:-)