Pochodzi z południowych Włoch, z regionu Kampanii, z okolic miast Aversa.
Mozzarella to świeży, tłusty, podpuszczkowy ser, niedojrzewający. Oryginalny , wytwarzany jest ze świeżego mleka bawolic -samic z gatunku bawoła domowego, natomiast w Polsce głównie można spotkać mozzarellę wytwarzaną z mleka krowiego. Ciekawostką jest to, że mleko bawolic zawiera 2x więcej tłuszczu od mleka krowiego. Ponadto mozzarella wytwarzana z bawolego mleka jest o wiele bardziej delikatna i mocniej kremowa, aniżeli ta z mleka krowiego.
Nazwa Mozzare znaczy odciąć. Ser odcina się właśnie w końcowej fazie obróbki na niewielkie porcje sera i ręcznie się formuje. Mozzarella charakteryzuje się śnieżnobiałym kolorem oraz kremową konsystencją. Ma delikatny, lekko słodkawy, mleczny smak. Jest składnikiem wielu tradycyjnych dań kuchni włoskiej. Spożywana jest na surowo (np. z listkiem bazylii i kawałkiem pomidora, czarnym pieprzem oraz oliwą z oliwek) oraz jako ważny dodatek do różnych dań: pizzy, sałatek, grzanek, warzyw, zapiekanek. Dobrze znana ze swej ciągliwości po podgrzaniu.
Ach! Mozzarella! Spore kulinarne moje zdumienie. Myślałam,że to szczególny ser wytwarzany w toku wyjątkowej produkcji,a tu-mój znajomy-Arturo,z wdziękiem południowca opowiedział,że mozzarella to tak naprawdę produkt uboczny produkcji drogiego i ponoć wykwintnego sera ricotta:))nie wiem,nie jadłam,a mozzarella jest dla mnie wyjątkowa,tej wersji będę się trzymać i zeznań nie zmienię;))aby zatem czoło schylić przed w/w polecam mozzarellę in carozza-sprawa prosta:
2 jajka,sól,mleko,chleb(dla mnie tostowy),mozzarella,mąka,olej.
Przepis znajomego południowca-jajka roztrzepać z solą i odrobiną mleka,ser kroimy w plastry,robimy sandwicza-chleb-ser-chleb;mocno dociśniętą kanapkę maczamy w jajku,mące i znowu jajku(wychodzi jak amerykański tost z filmu ,,Sprawa Krammerów,,),smażymy na oleju z obydwu stron na złoty kolor-potem osuszyć na papierze z tłuszczu.Można podać na sałacie,albo jak kto lubi:), moja wersja-chleb tostowy-mozarella-salami-chleb tostowy i do elektrycznego sandwiczera,bez smażenia,bez tłuszczu(ale i tak podziwiam kuchnię włoską),potem sporo sosu słodko-kwaśnego i -O MAMMA MIJA!……..smacznego.Niech żyją eksperymenty!