Czarniak, czyli bardzo bliski krewny popularnego dorsza (tak bliski, że często nazywany po prostu dorszem), posłużył mi za główną część lekkiego, letniego obiadu. Ryba w towarzystwie niebanalnie przyrządzonej fasolki szparagowej świetnie sprawdziła się w bardzo upalną niedzielę.
Składniki:
- dwóch filetów z czarniaka (możesz użyć dowolnego rodzaju dorsza)
- pół małego pęczka koperku
- trzech ząbków czosnku
- kilku łyżek masła
- dwóch łyżek świeżo wyciśniętego soku z cytryny
- zielonej fasolki szparagowej
- niewielkiego kawałka świeżej czerwonej papryki
- 1 cebulę dymkę
- jeden podłużny plaster boczku/bekonu
- dwie łyżki bułki tartej
- łyżkę oleju i łyżkę masła
Przygotowanie
Za fasolkę zabieram się w pierwszej kolejności, ponieważ w trakcie jej gotowania jest czas na przygotowanie ryby.
Opłukaną i pozbawioną szypułek zieloną fasolkę szparagową wrzuciłem do metalowego sitka, które ustawiłem na garnku z gotującą się lekko wodą. Wszystko przykryłem pokrywką i w ten oto sposób rozpoczęło się gotowanie na parze przy pomocy narzędzi znalezionych w szufladzie ;) Fasolkę gotowałem na parze do miękkości – czyli ok 25 – 30 minut.
Po nastawieniu fasolki zabrałem się za dodatki. Posiekałem drobno jedną małą cebulę dymkę i kilka pasków czerwonej papryki. Pokrojone warzywa wrzuciłem na patelnię z rozgrzanym dość mocno olejem i zacząłem je smażyć.
Następnie pokroiłem drobno jeden plaster boczku i dorzuciłem na patelnię w momencie, w którym papryka i cebula były już zrumienione (taki cienko pokrojony boczek szybko „dochodzi”).
Kiedy boczek zaczął się ładnie rumienić dodałem na patelnię łyżkę masła.
Kiedy masło się rozpuściło dodałem na patelnię bułkę tartą. Wszystko dobrze wymieszałem i zostawiłem na ogniu jeszcze przez minutę/dwie, tak aby bułka tarta złapała ładny złoty kolor.
Po ugotowaniu fasolki wrzuciłem ją na patelnie z przygotowaną wcześniej kruszonką, wszystko dobrze wymieszałem i podgrzewałem jeszcze przez kilka minut, aby fasolka złapała smaczek i obkleiła się dobrze tartą bułką.
Filety z czarniaka umyłem i wysuszyłem przy pomocy papierowego ręcznika.
Następnie z obu stron obsypałem solą, świeżo zmielonym pieprzem i skropiłem dość obficie sokiem z cytryny.
Filety ułożyłem na blasze wyłożonej folią aluminiową i posypałem obficie drobno posiekanym koperkiem, a na koniec na wierzch starłem na tarce o grubych oczkach kilka łyżek mocno schłodzonego masła (można również na rybę nałożyć kawałki masła dowolną inną techniką ;-) ).
Tak przygotowane filety wstawiłem na 12 minut do piekarnika nagrzanego do 200 st. C. Tak krótki czas pieczenia (bez przykrycia!) pozwala uzyskać bardzo delikatne i miękkie mięso.
Przed wyjęciem ryby z piekarnika dwa razy polewałem rybę powstałym w trakcie pieczenia sosem. Dzięki temu po upieczeniu pozostała bardzo soczysta i wilgotna.
Zaraz po wyjęciu ryba powędrowała w towarzystwie przygotowanej wcześniej fasolki na talerz.
*Wpis sponsorowany
Super!!! Dzieki :)
Wow, rewelka. Właśnie zjadłam na kolację. I mnie i dziecku uszy się trzęsły. Super!
Dzis bedę pierwszy raz robić tego dorsza, w przepisie nie było czosnku ale domysliłam sie po zdjęciu więc dodaję.dam znac jak smakował :D
wilgotna to znacy mokra a mokra to znaczy soczysta
a co zrobiłeś z 3 ząbkami czosnku???
Bardzo fajny przepis. Łatwy i smaczny.
Dodany do ulubionych.
Ten dorsz jest przepyszny, przepis sprawdzony i zaliczony do ulubionych:) Można nawet dodać trochę więcej masła i też będzie extra! Dzięki za przepis.
Mmm.. jak ta ryba pięknie wygląda :)
Przepis super – wyprobuje. Male pytanko: czy folie zawinac szczelnie jak sie piecze rybe, czy ma byc odkryta?
Hej, rybka pyszna ;) ale gwoli sprostowania, nasz dorsz nie jest zagrożony wyginięciem ani poławianym ponad miarę, ma się bardzo dobrze ;) był problem trzy lata temu ale zasoby zostały odbudowane ;) pracuję w resorcie odp. za zasoby ryb w Bałtyku ;)
Justyna dzięki za wartościowy komentarz! W wolnej chwili zweryfikuję informacje w przepisie :)
Justyna,
w takim razie na pewno wiesz, że bałtycki dorsz w ogólne nie nadaje się do jedzenia :)
W naszym czystym Bałtyku wolnym od rtęci pływa dużo dorodnych dorszy
Aanetaak dzięki za komentarz :) Niedawno gdzieś wyczytałem, że czArniak jest bardziej ekologicznym wyborem niż np. nasz dorsz bałtycki, ponieważ nie jest gatunkiem poławianym ponad miarę ani zagrożonym wyginięciem.
Prezentuje się wyśmienicie. Rybki są pycha, a czerniaka miałam niedawno okazję spróbować. Natomiast fasolka… niebo w gębie :) Pozdrawiam