Ostatnio w pewnym programie interwencyjnym pojawił się temat „afery pasternakowo-pietruszkowej”. W materiale chodziło o to, że sprzedawcy na bazarach (choć jak się okazuje nie tylko) sprzedają pasternak jako pietruszkę. A ty wiesz, jak odróżnić te warzywa?
Dlaczego sprzedawcy (producenci) nas oszukują?
Na początek warto wspomnieć, że w dawnych czasach pasternak był bardzo popularny na polskich stołach. Dopiero kiedy pojawiła się na nich „włoszczyzna” pasternak odszedł do lamusa. Był (i nadal jest) wykorzystywany głównie jako pasza dla zwierząt. Może stąd wzięła się jego „zła prasa”. (Niesłuszna. Podobnie jak pietruszka pasternak ma wiele wartości odżywczych.)
A dlaczego sprzedawcy nas oszukują? Może sami nie odróżniają tych dwóch warzyw i opierają się na tym co mówi im osoba, która ich zaopatruje? A producenci? Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze. To prawda stara jak świat. Okazuje się, że pasternak jest po prostu dużo tańszy od pietruszki. (Można go znaleźć nie tylko w gospodarstwach, ale także np. na wilgotnych łąkach, a nawet w polnych rowach.)
Czym różnią się pasternak i pietruszka
W sklepie najłatwiej rozróżnić pasternak po liściach (jeśli mamy możliwość kupowania warzyw z nacią). Liście pietruszki są ciemniejsze i gładkie. Pasternak z kolei ma liście jasne i od spodu pokryte włoskami. Kolejnym, co odróżnia te dwa warzywa jest wygląd samego korzenia. Pasternak jest większy i bardziej okrągły. W miejscu z którego powinna wyrastać nać pasternak ma wgłębienie z ciemniejszą obwódką którego pietruszka jest pozbawiona.
Pasternak i pietruszka różnią się także smakiem. Jednak o tym przekonujemy się dopiero po powrocie z zakupów. Pasternak smakuje… marchewką. W przeciwieństwie do pietruszki można go spożywać jako dodatek do sałatek, ale także w postaci samodzielnej potrawy. Jeśli pietruszka, którą kupiliśmy (a która okazała się pasternakiem) była nam potrzebna do rosołu to „smaczniej” będzie jeśli pójdziemy do warzywniaka jeszcze raz i tym razem kupimy „właściwą” pietruszkę.
Mogliście dać zdjęcia poglądowe – zarówno liści, jak i korzeni.
Akurat zostałam raczej zachęcona do pasternaku tym wpisem. Nie znoszę pietruszki, ale marchewkę bardzo lubię, więc w sumie czemu nie spróbować :)